Pomysł wakacji z burleską może się wydawać nieco karkołomny. Jej naturalnym środowiskiem jest raczej miasto, raczej klub, raczej noc. Tymczasem grupa fanek i fanów (!) burleski pod przewodnictwem naszej burleskowej mamy, Betty Q, wybrała się do Nowego Kawkowa na burleskowe kolonie.
Program
O tym, że burleska nie jest tańcem, pisałam już wielokrotnie. A więc zajęć tanecznych na tym wyjeździe, zgodnie z moimi przypuszczeniami, nie było. Był za to cykl warsztatów poświęconych tematom bardzo szeroko związanym z burleską – od mapy skojarzeń, przez historię i dyskusje o tekstach naukowych (a są takie!), po zajęcia poświęcone świadomości ciała i koordynacji ruchowej oraz YouTube party, czyli oglądanie najciekawszych występów burleskowych z całego świata. Nie obyło się też bez krótkiego instruktażu dotyczącego tassel twirling, czyli kręcenia frędzlami umieszczonymi na pasties umieszczonych… no, tam gdzie umieszcza się pasties 😉 Ponadto codziennie można (ale nie trzeba) było uczestniczyć w porannej rozgrzewce oraz zajęciach typowo sportowych, prowadzonych przez Vilę Vanilę. Dodatkowym smaczkiem była prezentacja i dyskusja na temat sztuki dragu i tego jak i gdzie łączy się ona z burleską, poprowadzona przez dwóch performerów (a właściwie dwie performerki – Yalla Yalla i Chirusska). Krótko mówiąc, na nudę narzekać się nie dało nijak! 🙂
Grupa
Strasznie podobało mi się, jak zróżnicowaną grupą byliśmy. Na wyjeździe znalazły się osoby w różnym wieku, z różnym doświadczeniem scenicznym i wiedzą o burlesce, a także z całym wachlarzem własnych zainteresowań i umiejętności, które mogą się przydać w burlesce i w codziennym życiu. Dzięki temu byliśmy też grupą niezwykle samowystarczalną – sami sobie gotowaliśmy (i to pysznie!), organizowaliśmy zajęcia i wyjazdy nad pobliskie jezioro. Poczucie wspólnoty, jaka się między nami zawiązała było naprawdę, naprawdę miłe.
Miejsce
Dom, w którym się zatrzymaliśmy, był wspaniały. Na końcu posta zamieszczam link do strony internetowej, na której możecie znaleźć więcej informacji, ale napiszę tylko, że każde miejsce, gdzie można znaleźć w pokoju adapter i zbiór płyt winylowych, huśtawkę (sic!) czy ogromny regał z książkami, ma moją aprobatę.
Większość zajęć odbywała się albo w sali „kominkowej” albo w stodole. Stodoła była bardzo przestronna i przygotowana do prowadzenia weń zajęć ruchowych, więc korzystaliśmy z niej niemal codziennie, czy słońce, czy deszcz. Zrobiliśmy tam też dwa nieco improwizowane showcase’y – jeden był zwieńczeniem burleskowego wyzwania dotyczącego stworzenia numerów w hołdzie legendom burleski, a drugi prezentacją numerów, na temat których chcieliśmy dostać informację zwrotną od publiczności.
Powiem wam, występ w stodole, to jest dopiero szkoła życia dla performerów! Zero backstage’u, zero sceny, z oświetlenia jeden spot – w takich warunkach z występu wychodzi wszystko. Na scenie w klubie chyba nie da się odtworzyć takiej bliskości z publicznością – ale może to też kwestia tego, że występowaliśmy dla siebie nawzajem. Choć dołączyli do nas właściciel i jego znajomi oraz ekipa joginek, które również zatrzymywały się w domu.
Czy warto?
Program wyjazdu był zaplanowany tak, żeby wyciągnęły z niego coś zarówno osoby kompletnie nowe w świecie burleski jak i takie, które mają już z nią coś do czynienia. Jakoś tak się złożyło, że byłam w grupie wyjadaczką z najdłuższym stażem po Betty (to już… 4 lata?) ale i ja nauczyłam się i dowiedziałam czegoś nowego, zarówno o burlesce jak i o sobie jako performerce.
Ważnym wydaje mi się też uzmysławianie jak największej grupie odbiorców burleski, że poza atrakcyjną stroną wizualną jest w tej sztuce coś więcej. Dyskusji o tym, czy burleska różni się od striptizu i czy jest feministyczna, nie zapomnę długo. Tak samo życiorysów niektórych gwiazd burleski, które znałam z pseudonimu, ale nie wiedziałam nic o ich osobistych historiach.
Całe to doświadczenie było dla mnie ogromną przyjemnością i chętnie je powtórzę. Zresztą, jeszcze przed wyjazdem z tego magicznego miejsca zaklepaliśmy u właściciela termin na przyszły rok! Kto wie, może następnym razem uda mi się wcielić w rolę wykładowczyni?