4 rzeczy

WOLF & HOUND.jpg

Jakiś czas temu Jessica z ChronicallyVintage opublikowała fajny tag post z 4 odpowiedziami na różne pytania na swój temat. Rzadko w sumie piszę o sobie na tym blogu, ale zbliżają się moje urodziny, więc pomyślałam, że fajnie byłoby napisać coś bardziej osobistego pomiędzy tymi bardziej „merytorycznymi” postami 🙂 Nie będę robić kolejnej listy życzeń, bo ile można ich mieć? (ale zawsze możecie przejrzeć moje poprzednie listy)

Jeśli macie ochotę wziąć udział w tej grze, to Was do tego zachęcam, bo jest fajna! Możecie dać link do swojego postu w komentarzach 🙂

4 miejsca w których mieszkałam

Old UK Photos.com

  • mieszkanie mojej mamy
  • wspóldzielone mieszkanie w Warszawie (przez rok)
  • akademik w Crewe (Wielka Brytania)
  • mieszkania moich przyjaciół (to trochę naciągane, ale był taki czas, kiedy posiadałam zapasowe klucze i często pilnowałam mieszkania/kotów dla nie mniej niż 3 grup znajomych!)

4 prace które miałam

H. Armstrong Roberts/Retrofile/Getty Images

  • pracownik kina
  • tłumaczka
  • pracownik biurowy
  • nauczycielka angielskiego

4 rzeczy których nie jem

Sweet Pics / Retro Diner Signs

  • owoce morza
  • nabiał (oprócz sera, bo życie bez sera byłoby bez sensu)
  • banany
  • cauliflower

4 ulubione rzeczy do jedzenia

Classic Retro Everything Stops For Tea framed print from The Contemporary Home | Diamond Jubilee home accessories | Home accessories | PHOTO GALLERY | 25 Beautiful Homes | Housetohome

The Contemporary Home

  • sorbet cytrynowy
  • truskawki
  • sushi
  • zielona jaśminowa herbata

4 filmy które widziałam więcej niż raz

(bardziej 4 filmy, które wstyd przyznać ile razy widziałam…)

The AGS Blog

  • Casablanca
  • Singin' In The Rain
  • Amadeus
  • Cabaret

4 seriale które oglądam

  • Marvel’s Agent Carter
  • RuPaul’s Drag Race
  • Penny Dreadful
  • Hannibal

4 rzeczy których nie mogę się doczekać w tym roku

Mikrofon, Muzyka, Vintage, Retro, Mic, Dźwięk, Audio

  • nagrywanie muzyki
  • nauka robienia zdjęć
  • zrobienie numeru o którym marzyłam od ponad roku
  • wiosna (zawsze czekam na wiosnę, zwłaszcza na moment kiedy kwitną konwalie!)

4 rzeczy bez których nie mogę żyć

  • kawa
  • Internet
  • kolor czerwony
  • przytulanie

4 gwiazdy, którymi jestem zauroczona

Esquire UK 2011, photo by David Titlow

  • Alan Cumming
  • Eva Green
  • Tom Hiddleston
  • Vivien Leigh

4 rzeczy które mnie irytują

SomeECards

  • błędy w pisowni
  • śliczne ubrania, które kompletnie nie uwzględniają posiadania większego biustu
  • ciepłe deski sedesowe
  • kolor beżowy

4 rzeczy które chciałabym umieć

[current-page:url:path]

  • grać na pianinie i śpiewać jednocześnie
  • ułożyć sobie włosy tak jak robi to Mama Q
  • szpagat
  • mówić płynnie w innym języku obcym niż angielski (najlepiej po francusku)

4 przedmioty których uczyłam się w szkole

(czy chodzi o studia? czy ogólnie o szkoły? zakładam, że to drugie i wybiorę najciekawsze rzeczy)

  • kino złotego okresu Hollywood
  • rytmika
  • sztuka dwudziestego wieku
  • język angielsku (od 4 roku życia)

4 rzeczy w moim pobliżu (teraz)

  • kubek z kawą
  • telefon
  • notes w którym zapisuję swoje burleskowe i blogowe pomysły
  • perfumy

Ulubione cytaty z moich idolek vintage

Każdy z nas od czasu do czasu potrzebuje trochę inspiracji. Ja potrzebuję jej zwłaszcza w poniedziałki, dlatego na moim fanpejdżu od wielu tygodni wrzucam motywacyjne posty z tagiem #motivationmonday.

Inspiracji często szukam też w ludziach, których podziwiam. Uważam, że nawet kilkadziesiąt lat temu kobiety, które dziś są moimi idolkami, miały do powiedzenia wiele mądrych rzeczy. Ich cytaty przypominają mi o skupianiu się na spełnianiu moich marzeń i o byciu dobrą dla samej siebie.  A ponieważ głęboko wierzę w karmę, postanowiłam podzielić się z Wami moimi ulubionymi cytatami.

A Wy, macie jakieś ulubione cytaty, do których lubicie wracać?

Mae West quotes

Żyje się tylko raz, ale jeśli robisz to dobrze, jeden raz wystarczy. (Mae West)

Audrey Hepburn quote

Piękno kobiety nie kryje się w jej twarzy, prawdziwe piękno kobiety odbija się w jej duszy. To opiekuńczość, którą ona daje, pasja którą pokazuje. Piękno kobiety wzrasta wraz z upływem lat. (Audrey Hepburn)

Eartha Kitt quotes

Chodzi o zakochanie się w samej sobie i dzielenie tej miłości z kimś, kto cię ceni, a nie szukanie miłości aby zrekompensować sobie deficyt miłości własnej. (Eartha Kitt)

Marilyn Monroe quote

Wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Ludzie zmieniają się, żebyś nauczyła się odpuszczać, coś idzie nie tak po to, żebyś doceniła, gdy wszystko jest tak jak być powinno, wierzysz w kłamstwa po to, żeby wreszcie nauczyć się nie ufać nikomu prócz siebie, a czasem dobre rzeczy się rozpadają po to, by pojawiły się rzeczy lepsze. (Marilyn Monroe)

Ostatni cytat należy do współczesnej gwiazdy, ale bardzo inspirowanej stylem vintage!

Dita Von Teese quote

Możesz być najdojrzalszą, najbardziej soczystą brzoskwinią na świecie, a i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto nienawidzi brzoskwiń. (Dita Von Teese)

New Year – New Beginnings!

he

O ludzie! Na początku tego roku postawiłam sobie kilka celów, które opublikowałam na swoim facebooku:

  1. nagrać parę numerów (w miarę możliwości wszystkie, bo nigdy nie jestem zadowolona ze swoich nagrań)
  2. zrobić nowe numery (mam w planach dwa)
  3. odświeżyć swoją nową burleskową stronę i kupić własną domenę (bardzo pro)
  4. pojechać za granicę na festiwal/konkurs
  5. nagrać muzykę i umieścić ją w internecie
  6. przygotować warsztat
  7. nadal cieszyć się z robienia tego co kocham i kochania tego co robię!

Z ogromną dumą mogę ogłosić, że jeden z celów został już spełniony (a czas pokaże, czy kolejne też ^^). WITAJCIE NA MOIM NOWYM BLOGU I STRONIE! Zrobienie wszystkiego samej zajęło mi sporo czasu, ale jestem bardzo zadowolona z rezultatu! Nadal wszystkiego się uczę na bieżąco, więc spodziewajcie się, że będę tu ciągle coś poprawiać.

Mam tyle planów dla tej przestrzeni! Bardzo chcę rozwijać część „lajfstajlową” tego bloga, więc w najbliższej przyszłości możecie się spodziewać następujących rzeczy:

  • recenzje kosmetyków
  • tutoriale makijażowe
  • recenzje książek o tematyce retro
  • posty modowe (poważnie spróbuję robić zdjęcia tego, w co się ubieram)
  • jak zwykle, relacje z wydarzeń
  • więcej recenzji filmowych i telewizyjnych
  • sceny z życia performerki/producentki burleskowej

Ta zmiana jest dla mnie bardzo ważna, bo dzieje się teraz dla mnie dużo rzeczy, zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym. To naprawdę jest dla mnie „nowy rok – nowy początek”, ale jestem bardzo podekscytowana!

Czy jest coś, co chcielibyście tutaj przeczytać? Jeśli tak, dajcie znać w komentarzach!

Burleska to nie taniec

burleska
Jeśli myślicie, że tak właśnie wygląda „prawdziwa” burleska, to czytajcie dalej, dowiecie się wielu ciekawych rzeczy.
Burleska to nie jest styl taneczny. To jedno z pierwszych zdań, które usłyszałam na swoich pierwszych zajęciach u Betty Q i od razu się ucieszyłam, bo też nie o to mi chodziło. Co prawda moja pierwsza przygoda z „burleską” to były warsztaty z fuzji belly dance i burleski (dziś już wiem, że można to raczej nazwać fuzją belly dance i show dance), ale tym co pociągało mnie w burlesce nie była zaawansowana technika taneczna, a ten aspekt dotyczący budowania pewnego rodzaju atmosfery.

Nawet jeśli nie do końca przepadam się za amerykańską burleską, czyli show gdzie akcent kładzie się głównie na piękne kostiumy i piękne ich zrzucanie, to mam głęboki szacunek do Dity Von Teese i tego, co robi na scenie. Imponuje mi kontrola, jaką ona posiada nad każdym ruchem. Nawet ruch brwią jest nasycony flirtem, zmysłowością. Dita nie jest tancerką (chociaż ma doświadczenie baletowe, które wykorzystuje chodząc na pointach w jednym ze swoich numerów), w dodatku nie wykorzystuje wielu trików, które są burleskowym standardem (tassel twirling, jakiekolwiek drżenia czy bumps & grinds). Ona po prostu się ładnie porusza. Ale magnetyzuje i przyciąga spojrzenia, bo każdy jej ruch jest ładny. Jeśli zrobi się stopklatkę w dowolnym momencie jej występu, to wygląda ona ładnie.

Mam wrażenie, że ostatnimi czasy przybywa w Polsce zajęć i eventów gdzie pada słowo „burleska” ale chodzi tak naprawdę o ten show dance, który można zobaczyć w filmie „Burlesque” (który nie jest o burlesce, ale o tym kiedy indziej), w filmach z choreografiami Boba Fosse. Widzę grupy taneczne, które reklamują swoje „show z tańcem w stylu burlesque” i zastanawiam się o co chodzi.
W większości przypadków chodzi o to, że jest muzyka z ww. filmu. Albo „Nine”, „Chicago”, „Cabaret”, „Moulin Rouge”, albo jakiś broadway jazzowy standard w stylu „Fever” czy czegoś. Dołóżcie do tego kabaretki, cekiny, najlepiej czerwone rękawiczki, szpilki i strój złożony głównie z bielizny. I ogon z boa. Dołóżcie do tego taniec z krzesłem. Albo przy rurze. Albo dużo pracy w parterze. I tyle, to jest ten „burlesque dance”, burleska taneczna, czy jak to tam chcecie nazwać.
A teraz idźcie na YouTube i spróbujcie wyszukać jakiś „burlesque dance” bez któregokolwiek z tych elementów.
I tu odpowiedź na, myślę, ważne pytanie, które mogą zadawać sobie osoby spoza świata burleski. Dlaczego są performerzy, którzy tak się burzą na nazywanie burleski tańcem, a siebie tancerzami?
Bo burleska to też kostium, który często robi się samemu. To nie jest bieliźniany gorset, rękawiczki i melonik. Przeczytałam kiedyś taką zasadę – jeśli osoba z publiczności mogłaby mieć na sobie ten sam strój co ty, to twój kostium sceniczny nie jest skończony.
Burleska jest feministyczna. Polityczna. Jest parodią. Jest wesołą satyrą. Jest po prostu humor. Śmiejemy się z wielu rzeczy. Z Anglików. Z Francuzów. Z muzyki klasycznej. Z krów, małpkoni, kurczaków, kaczek, insektów. I jeszcze raz z małp. Z religii. Z siebie samych.
Burleska może być hołdem dla naszych idolek – Josephine BakerBettie Page, Dixie Evans, Amy Winehouse.
I tak dalej, i tak dalej.
To, co pokochałam w burlesce, to fakt, że nie trzeba być profesjonalnym tancerzem, nie trzeba wyglądać w określony sposób, nie trzeba trzymać się określonego stylu. Trzeba tylko lubić swoje ciało i mieć coś do powiedzenia – to wystarczy za punkt wyjścia do stworzenia fajnego show. Dlatego z pełną premedytacją nigdy nie nazwę się tancerką, bo mimo wieloletniego doświadczenia z tańcem się nią nie czuję. Ale czuję się performerką. Czuję się artystką rozrywkową i moje show jest wartościowe bez super choreografii, szpagatów i kankana. I nie mówię tutaj, że show z tymi elementami jest mniej wartościowe – ale to nie te elementy świadczą o tym, czy to jest mniej czy bardziej burleska. Taniec to tylko jedna z wielu, wielu, wielu rzeczy, które można w niej znaleźć.
Teraz wiecie dlaczego irytuje nas nazywanie burleski tańcem?

Trudne słowa do użycia podczas rozmowy o tym, dlaczego burleska jest wbrew pozorom zajęciem intelektualnym (a przynajmniej może nim być)

60ff05e1ed7c9b8b24511ead87291435
Z dedykacją dla mojej mamy.

Gender

Płeć kulturowo-społeczna, przedmiot lęku i niezrozumienia wśród środowisk mocno katolickich. Przez gender rozumie się sumę cech osobowości, zachowań, ról społecznych i stereotypów rozumianych jako przynależące do danej płci biologicznej ale nie wynikające z niej bezpośrednio. Wbrew temu, co słyszy się z ambony, gender nie promuje żadnych konkretnych zasad ani zachowań (zwłaszcza seksualnych). Studia gender każą nam się zastanawiać nad tym, dlaczego uważamy coś za kobiece albo męskie i jakie wynikają z tego dla nas i innych konsekwencje społeczne.

Kamp

Z angielska camp. W tym znaczeniu nie jest to obóz ani nie jest to Kamp! czyli znakomity zespół muzyczny. Kamp to taka estetyka hipstera. Coś jest fajne właśnie dlatego, że jest kiczowate. Fajne ironicznie. Pojęcie kamp pojawiło się w czasach kontr-kultury lat 60 XX w. Wg Susan Sontag, która w 1964 opublikowała esej Notes on Camp, istotą tej konwencji jest świadome upodobanie do tego co jest ewidentnie sztuczne i przesadzone. Kicz może być nieświadomy, ale kamp jest zawsze z premedytacją.
Kamp jest sztuką, która chce być poważnie traktowana, ale nie można jej traktować zupełnie poważnie, bo jest jej „za wiele”.
Jaka sztuka jest kampowa? Balet. Moda (haute couture!). Glam rock. Drag show. No i oczywiście burleska.

Normatywność

W kontekście burleski mówimy o normatywnym i nienormatywnym ciele. Normatywne ciało to ciało mainstreamowe. Takie jakie widzisz w telewizji, w internecie, na okładkach czasopism. Ciało, które uważasz, za „normalne” w swoim kontekście kulturowo-społecznym. Ciało nienormatywne to każde ciało, które nie przystaje do twojej normy. Mówienie o normatywności ciała każe nam zastanawiać się nad tym, jakie ciało uznajemy za „normalne” a jakie za niezwykłe, odbiegające od normy.

Performatywność

Pojęcie performatywności płciowej pojawiło się w książce Judith Butler Uwikłani w płeć (ang. „Gender Trouble”). Oznacza ono sposób konstruowania płci społeczno-kulturowej (czyli gender) poprzez jej odgrywanie i powtarzanie. Performatywność jest więc pojęciem zwracającym uwagę na sztuczność czynności podkreślających przynależność do danej płci. Dla przykładu – taką czynnością jest makijaż, czy noszenie konkretnego rodzaju ubrań. Taką czynnością jest mówienie w określony sposób. Taką czynnością jest korygowanie jakiegoś zachowania bo „nie przystoi” ono osobie danej płci. Performatywność płci (jak większość „norm”) jest najbardziej widoczna wtedy, gdy się jej przeciwstawiamy czyli np. w drag show. Kultura drag (czyli występowania w roli innej niż własna płci) ma długą i bogatą tradycję m. in. w teatrze, pantomimie, operze, później oczywiście w filmie i telewizji i muzyce współczesnej. Drag queens i drag kings to osoby specjalizujące się w występach, których ideą jest pokazywanie płci w przerysowany, komiczny sposób.

Ciekawostka: studiowałam literaturę amerykańską i miałam tam kurs „Literatura – psychoanaliza – feminizm” na którym również omawialiśmy Butler. Wnioskiem z tych zajęć było zdanie „Every gender performance is a bit drag” 🙂 )

Muszę też przyznać, że właśnie z tego względu lubię o sobie mówić „performerka” burleski, bo burleska to dla mnie performance.

Subwersja

W kontekście przez nas rozpatrywanym (czyli gender vs. płeć) subwersją będzie zachowanie lub postawa przeczące normatywnej opinii na płeć, rolę płciową czy seksualność. Zachowania subwersyjne demaskują i podważają mechanizmy płci kulturowej i stereotypów z nią związanych; dekonstruują ustalone dwubiegunowe podziały, androcentryzm i heteronormatywność (tego tłumaczyć nie będę, sprawdźcie sami). Można tego dokonać w dwojaki sposób – przyjmując zachowanie innej niż „własna” płci lub przerysowując zachowanie związane ze swoją płcią. Można też zmieniać kontekst danego zachowania czy stereotypu, np. biorąc heteronormatywną piosenkę, film, tradycję i osadzając ją w kontekście queerowym.

Trzecia fala feminizmu

Jeżeli pierwsza fala feminizmu zajmowała się pozycją kobiet w kontekście prawnym i edukacyjnym (prawo do wykształcenia, prawo głosu, prawo do posiadania majątku), a druga w kontekście zawodowym i seksualnym (równouprawnienie w pracy, prawo do antykoncepcji i aborcji), to trzecia fala feminizmu zaczęła się skupiać na tym jakie znaczenie dla równouprawnienia kobiet mają czynniki takie jak rasa, etniczność, wyznanie, orientacja seksualna czy pozycja społeczno-ekonomiczna. Nacisk kładzie się nie tylko na walkę z przemocą na tle płciowym, prawa reprodukcyjne, ale też przemoc językową, wsparcie macierzyństwa, czy wreszcie wolność ekspresji kobiecości. Czyli w skrócie – kobieta nie musi rezygnować z makijażu i szpilek żeby nazywać się feministką. Może być żoną i matką, może być singielką, może pracować w firmie, może prowadzić gospodarstwo domowe i nadal być feministką. W kontekście burleski? Może pokazywać swoje ciało na scenie i nadal być feministką. Może uczynić ze swojego występu spektakl wykorzystujący kamp, wykorzystujący stereotypy związane z tym co robi i jak wygląda kobieta i uczynić z tego osobisty manifest. Albo po prostu dobrze się bawić i cieszyć swoim ciałem i swoją seksualnością. I nadal być feministką.
„Performerki nowej burleski, tak jak striptizerki w nocnych klubach, odgrywają fantazje o kobiecie, ale należy wskazać istotne przesunięcia, które dokonują się na nowo burleskowej scenie. Po pierwsze, performerki pracując nad numerem, sięgają do własnych fantazji, poszukują swojej alternatywnej kobiecości. Po drugie, wyobrażenia te składają się na swoistą metafantazję widowni o świadomej swojej wartości kobiecie, która w pełni akceptuje własne ciało i nie wstydzi się swojej seksualności, mówiąc inaczej, nie wstydzi się pożądać i być pożądaną.” (Agata Łuksza, „Gorsety, pończochy, nasutniki. Kobiecość w nowej burlesce”, Tematy z Szewskiej 1(11)/2014, Wrocław)
Jeśli masz propozycję jakie trudne słowa mogą być dodane do tej listy, zostaw swoją propozycję w komentarzu!

#MyNameIsLolaNoir

Lola Noir

Niedawno Facebook zorientował się, że nie nazywam się naprawdę Lola Noir i zablokował moje konto. Od tego czasu biję się z myślami – ujawnić się, nie ujawnić, porzucić profil na którym mam mnóstwo zdjęć i wiadomości oraz pod który mam podpięte fanpejdże przyszłych projektów? Dodać informacje, tagi, fanpejdże, do swojego „prywatnego” konta na buniu?

Bo jest tak:

Burleska jest moją pasją. To nie jest jakieś hobby. Od dwóch lat odnajduję swoje miejsce właśnie w tym świecie, tu się czuję sobą, tu realizuję się kreatywnie i ogólnie najszczęśliwsza w życiu czuję się na scenie (duże słowa, ale prawdziwe). Ale rzeczywistość jest taka, że nie mogę (jeszcze!) się z burleski utrzymać. Bardzo bym chciała i będę do tego dążyć, ale póki co, na co dzień, jak wielu ludzi, pracuję w korpo. Korpo ma korpokulturę. Nie można mieć kolorowych włosów i chodzić w cekinach, etc. Oczekuje się ode mnie w pracy pewnego wizerunku i pewnego zachowania.

Żeby nie było – nie ukrywam się w pracy z tym czym się zajmuję. Ale też się z tym nie afiszuję. Niektórzy z moich znajomych z pracy przychodzą na występy i widzieli mnie na scenie. Powiedziałam bezpośredniemu szefowstwu, że mam bloga, że występuję na scenie, że jest częściowa nagość. Usłyszałam, że firma nie ma problemu z tym, czym zajmuję się po pracy. Warunkiem jest to, że te dwie osoby – ja w pracy i ja na scenie – się nie łączą. Jak wygóglasz moje imię i nazwisko to wyskoczy mój profil na LinkedIn, a nie fanpejdż Loli. Cywilna ja ma w znajomych ludzi z liceum, z kilku poprzednich miejsc pracy, trochę rodziny. Lola – artystów, perfomerów, ludzi poznanych na eventach retro. Mają różne zdjęcia. Śledzą inne fanpejdże. Nawet są aktywne o różnych porach.

Facebook chce żebym połączyła te dwie osoby w jedną. Mało tego, Mark Zuckerberg uważa, że posiadanie dwóch tożsamości świadczy o problemach z integralnością wizerunku. Dobrze tak powiedzieć gdy jest się bogatym mężczyzną który nie musi się pilnować.

Ktoś powie „nie ma czegoś takiego jak anonimowość w internecie”. Na pewno, jeśli ktoś się postara to znajdzie moje prawdziwe dane. Tylko, że jak przedstawiam się komuś ze światka retro, to mówię „Jestem Lola”. Mój pseudonim jest moją marką. W tym świecie chcę być znana i kojarzona jako Lola. To tak jak oczekiwać od Lady Gagi, że będzie się przedstawiała jako Stefani Germanotta (Lady Gaga).

Inny ktoś powie „znajdź pracę, której nie obchodzi, że zajmujesz się burleską”. Pewnie, byłoby fajnie. Byłoby też fajnie gdyby była dobrze płatna (mieszkanie w stolicy nie jest tanie, o kostiumach burleskowych nie wspominając) i nie zajmowała dużo czasu. A najlepiej, żeby była burleską. Patrz: drugi akapit.

Parę dni przed zablokowaniem konta napisał do mnie-Loli jeden facet, który co jakiś czas pytał o daty występów, takie sprawy. Spytał jak mam naprawdę na imię. Nie odpisałam. To nie ma znaczenia jak się nazywam. Oprócz tego dochodzi też aspekt bezpieczeństwa. Nie zakładam, że osobnik pytający o moje prawdziwe imię chciał je wykorzystać do niecnych celów. Ale mógłby. Nieujawnianie tych danych, niepodawanie ich na tacy minimalnie zwiększa moje bezpieczeństwo. Bo mając moje dane można, znowu, namierzyć moje miejsce pracy, znajomych, pewnie nawet miejsce zamieszkania. Z dokładnością do dzielnicy. Nie chcę musieć tych danych ukrywać przed wszystkimi. Ale nie chcę ich też wszystkim udostępniać.

Dla Ciebie, dla ludzi, którzy lubią fanpejdż Loli, mieli ją w znajomych, jestem Lola Noir. Professoressa burleski. Performerka, szansonistka, producentka, blogerka, modelka. Wiedza o tym jak mam na imię i nazwisko w dowodzie osobistym tego nie zmienia.

Strip or Tease

tumblr_lysd2vSc0J1qmho7ko1_500

Moja relacja ze striptizem w burlesce była zawsze dość prosta. Nie mam problemu z pokazywaniem swojego ciała na scenie, ale nagość jest dla mnie zawsze środkiem, ale nie celem samym w sobie. Ponieważ jednak burleska jako nurt jest w dzisiejszych czasach bardzo różnorodna, są też i różne podejścia do tej nagości i striptizu.

page_turner_02

Swego czasu Ania Redlin organizowała warszaty z burleski, które reklamowała następującymi słowami: „atmosferę burleski oprawimy rzetelną ramą taneczną. Pokażemy tease, ale nie strip. Uwiedziemy widza techniką taneczną i grą aktorską, sugestią, niedopowiedzeniem i stylem”. Pamiętam, że to wyraźne odcięcie się od elementu striptizu bardzo mnie to zastanowiło – ale zaraz, czy strip w burlesce to coś wstydliwego?

page_turner_04

Pamiętam także taki cytat z jednego wywiadu z Ditą Von Teese:

I keep reading about all of these movies coming out and quotes from people saying, 'We don’t take off our clothes – we’re classy. It’s like burlesque without the strip.' And I’m like what are you talking about? There is no burlesque without the strip. The trick is can you be classy, sophisticated, elegant and take off your clothes? That’s my goal, to show it can be elegant and beautiful and sophisticated, rather than dumbing it down and commercializing it for the masses.

Nie jest oczywiście tak, że nie można uprawiać burleski bez striptizu. QT, performerka z Betty Q & Crew, w ogóle się nie rozbiera. Tym niemniej jej występy są jak najbardziej burleskowe. Dlaczego? Bo jest w nich klimat burleski, flirt, oko do publiczności, czerwone koronkowe body wyciągane z garnka. Burleska nigdy nie była oparta na zawiłej technicznie choreografii i nazywanie zaawansowanych choreograficznie numerów oscylujących w tematyce retro (cekinów, kabaretek, tego okropnego filmu z Christiną Aguilerą, whatever) burleską jest dla mnie chwytem pod publiczkę.

page_turner_05

Kabaret. To nie jest brzydkie słowo. A dużo bardziej pojemne jeśli wyjdziemy z polskiego skojarzenia z grupą mężczyzn o wyglądzie wiecznych studentów w wyciągniętych swetrach, opowiadających nieśmieszne dowcipy w telewizji publicznej.

page_turner_08

Biegunowo mamy podejście do burleski jako pewnej artystycznej formy striptizu, ale z wyraźnym akcentem na zdejmowanie z siebie ubrań. Burleska oczywiście wyewoluowała ze striptizu i wiele performerek burleski zaczyna jako striptizerki – nawet Dita Von Teese, która zaczęła uprawiać burleskę po to żeby wyróżnić się na tle innych dziewczyn. Ostatecznie jednak nie zaliczyłabym tego, co dziś uprawia Dita jako „klasycznego” striptizu – właśnie dlatego, że ta nagość nie jest celem. Striptiz nie jest celem. W jej występach nie chodzi dla mnie o to, ŻE ona się rozbiera, tylko JAK to robi. Ale oglądając wiele numerów mam wrażenie, że striptiz jest ich częścią bo tak się przyjęło, bo burleska to po prostu taka nieco bardziej zawiła forma striptizu no i trzeba te cycki pokazać. No nie trzeba. Można.

page_turner_07

Nic mnie tak nie irytuje i nudzi jak oglądanie numerów, których jedyną treścią zdejmowanie z siebie kolejnych części garderoby, żeby nie wiem jak piękna ta garderoba była. Jeśli jedynym pomysłem na numer jest rozebranie się, to jest to formuła bardzo powtarzalna i szybko widza znuży.

2be0ccf4c43b56295207cc3c774bd64f

Wiele performerek burleski, z racji na wcześniej wspomniane różne początki, nie ma oporów przed byciem nazywanymi „strippers”. Ja osobiście mam mieszane uczucia. Stawianie znaku równości między jednym i drugim jest dla mnie spłyceniem tematu. To tak jakby nazwać taniec brzucha tańcem egzotycznym. Niby elementy zbliżone do siebie, ale jedna forma jest dużo bardziej artystyczna.

W czasach złotego okresu burleski, lat 40 i 50 burleska była striptizem, bo taki był dopuszczalny striptiz. Ale w dzisiejszych czasach, kiedy żeby zobaczyć kobiece piersi wystarczy odpalić serwis plotkarski, albo iść do klubu go go w którym zobaczymy wszystko co będziemy chcieli – burleska jest narzędziem do realizacji nostalgii. Powrotem do tych czasów – może nieco absurdalnych – kiedy cenzura naprawdę nie pozwalała pokazać więcej niż przysłowiowe pasties and a g-string.

(notka została opatrzona zdjęciami Bettie Page z edytorialu „Guide for Strip-Teasers” który ukazał się w Carnivale Magazine w roku 1953 i obrazuje różne prawa dotyczące granic striptizu w poszczególnych stanach USA)

What’s up with pin up?

what's up with pin up Rodzajów stylu pin-up może być wiele. Pamiętam, że jednym z moich pierwszych doświadczeń w światku fascynatów stylem retro było wzięcie udziału w konkursie pin-up odbywającym się w jednym z warszawskich klubów studenckich. Zadowolona przywdziałam gorset i rękawiczki, zakręciłam włosy w loki. Na miejscu byłam dość mocno rozczarowana tym, że na kilkanaście dziewczyn biorących udział w konkursie tylko dwie (w tym ja) nie prezentowały stylu rockabilly. Reszta jak jeden mąż stawiła się w kraciastych koszulach, rozkloszowanych sukienkach w grochy lub w kolorach marynarskich, w bandamkach na włosach. W polskim światku fanów stylu retro dominuje ten styl, garażowy, rock&rollowy. Czy na tym jednak pin-up się kończy?

(Podpowiedź: nie)

Classic

Bettie Page pin up

Bettie Page

Marilyn Monroe pin up

Marilyn Monroe

Betty Grable pin up

Betty Grable

Idąc za nomenklaturą z grafiki zamieszczonej na początku tego postu, zaczniemy od klasycznego pin up. W tej kategorii mieszczą się wszystkie oryginalne zdjęcia gwiazd z lat 40-50-60, które zapoczątkowały tę stylistykę. Modelki: Rita Hayworth, Ava Gardner, Marilyn Monroe, Bettie Page, Jayne Mansfield, Betty Grable etc. Przykłady:

Traditional & Modern

Bernie Dexter pin up

Bernie Dexter

Te dwa nurty można w zasadzie omówić razem, bo myślę, że jeden sprowadza się do wiernego naśladowania klasycznych ujęć pin up, a drugi bierze poprawkę na współczesne czasy. W klasycznym, main-streamowy pin up często pojawiają się ujęcia wzorujące się na obrazkach słynnych ilustratorów o których już pisałam – Gila Elvgrena, Alberto Vargasa, Zoe Mozert etc. Dominuje słodki, buduarowy klimat, a także styl marynarski

Modelki: Bernie Dexter, Idda Van Munster, Frankie Sin, Heidi Van Horne, Acid Doll. Z tego stylu czerpią też gwiazdy takie jak Christina Aguilera za czasów „Back to Basics”, czy Katy Perry w czasie promocji swoich albumów „One of the Boys” i „Teenage Dream” (potem skręciła nieco w stronę gotyku, a ostatnio jest bardzo nastawiona na komiksowość i target nastoletni, ale to inna historia).

Christina Aguilera pin up

Christina Aguilera

Katy Perry pin up

Katy Perry

Przykłady:

Rockabilly

Nazwa wzięła się z połączenia rock’nroll hillbilly (czyli country, często nazywanego hillbilly music, w wolnym tłumaczeniu – sorry – muzyką wieśniaków). Styl rockabilly w modzie to również styl retro, z tym uszczegółowieniem, że najczęściej jest to styl „niegrzecznej dziewczynki”. Jeśli oglądaliście film „Grease” to na pewno kojarzycie look Różowych Dam. Jest to obecnie bodaj najpopularniejsza odmiana pin up. Rockabilly to bez wątpienia styl „klasy robotniczej”. Dużo tu skóry, dżinsu, krótkich szortów, kraciastych koszul, bandamek zawiązanych na głowie, zwierzęcych printów. Zainteresowanie rockabilly często idzie w parze z pasją dotyczącą starych samochodów i motocyklów. Dlatego sesje rockabilly często robi się w garażach ale też np. w kawiarniach stylizowanych na typowy amerykański „diner”, przy szafie grającej itd. Współczesne modelki rockabilly często mają tatuaże, piercingi, tunele w uszach, ale nie jest to sztywnym kryterium, bo w kolejnych odmianach też je znajdziemy. Innym filmowym przykładem postaci w stylu rockabilly jest Wanda Woodward z filmu „Cry-Baby”.

Zespoły: Carl Perkins, Johnny Cash, Buddy Holly, Bill Haley, Jerry Lee Lewis, Roy Orbison, no i oczywiście Elvis Presley. W latach 80 pojawili się The Stray Cats, a później The Reverend Horton Heat i Royal Crown Revue.

Modelki: Cherry Dollface, Micheline Pitt. Do tej kategorii zaliczyłabym nasze rodzime Rockagirl i Ninę Holy.

Traci Lords pin up

Traci Lords jako Wanda Woodward, „Beksa”

Przykłady:

a7e6fca0d086896c7e5fb2331c377a76

Alternative/Punk

Łatka alternative funkcjonuje tu na bardzo podobnej zasadzie co w przypadku Suicide Girls – piercingi, tatuaże, kolorowe włosy w bardzo subtelnych, klasycznych stylizacjach, w których akcent jest nie na alternatywny wygląd modelki, tylko na sensualne pozy, bieliznę czy ubranie.

Modelki: Sabina Kelley, Amelia Dinmore, Miss Mosh, Nikki Napalm, polska Diva Akasha

Diva Akasha pin up

Diva Akasha

Przykłady:

Sabina Kelley pin up

Sabina Kelley

Poza tym myślę, że do kategorii „alternative” można spokojnie dorzucić też mężczyzn i koty 😉

Psychobilly

Psychobilly jako nurt muzyczny jest w skrócie cięższym rockabilly. Można go dzielić na kolejne nurty – trashabilly, punkabilly, gothabilly, jednak można podsumować ten gatunek jako rockabilly z DUŻĄ ilością ciężkich brzmień. Częste są tematyczne odniesienia do science-fiction i horrorów. Wizualnie psychobilly również idzie za tym torem. Jest „głośne”, groźne, bardzo wyraziste. Sporo tu inspiracji punkiem i Halloween, popularne są motywy czaszek, pająków i zombie. Ubrania są bardzo obcisłe. Dziewczyny często farbują włosy na jaskrawe kolory, np. na zielono czy niebiesko.

Zespoły: The Meteors, Tiger Army, Nekromantix, Misfits, Koffin Kats, The Quakes.

Modelki: Katona Katrina, Salina Murder, Green Orchid, Rose Shock

Przykłady: pin uppin up

pin up pin up

*** Oczywiście należy pamiętać o tym, że wszelkie podziały są umowne, powyższe style bardzo często się przenikają, a wiele modelek ma sesje w bardzo różnych aranżacjach. Powyższy post ma raczej służyć pewnemu uporządkowaniu informacji (i podkreśleniu, że pin up to nie tylko rockabilly 😉 )

Josephine Baker

Josephine Baker

Josephine Baker jest chyba jedną z najbardziej rozpoznawalnych, barwnych postaci europejskich kabaretów z lat 20 i 30. Jej niepowtarzalny styl, kuse (nawet jak na dzisiejsze czasy) kostiumy, energetyczny taniec i wielka uroda sprawiły, że wielbiciele obsypywali ją prezentami (w tym również diamentami i samochodami). W ciągu życia oświadczono się jej ponad 1500 razy!

Josephine Baker

Josephine Baker, znana później jako ” Czarna Wenus”, „Czarna perła” i „Kreolska bogini” przyszła na świat w stanie Missouri w Stanach Zjednoczonych w 1906 r.

Josephine Baker

Dorastała jako pokojówka w bogatych domach, ale marzyła o scenie. Jej kariera rozwinęła się na dobre po przeprowadzce do Francji. Była pierwszą Afro-Amerykanką która wystąpiła w roli głównej w wielkiej produkcji filmowej i zdobyła międzynarodową sławę. W 1937 roku została obywatelką Francji.

Josephine Baker

Ernest Hemingway opisał Josephine jako „najbardziej sensacyjną kobietę ktokolwiek kiedykolwiek widział. Baker była muzą nie tylko dla niego, ale też dla F. Scotta Fitzgeralda, Pablo Picasso i Christiana Diora. Posiadała wiele egzotycznych zwierząt, w tym geparda o imieniu Chiquita, szympansicę o imieniu Ethel, świnkę zwaną Albertem, węża o imieniu Kiki, a także kozę, papugi, rybki, trzy koty i siedem psów.

Josephine Baker

Gdy wybuchła druga wojna światoma, Baker zgłosiła się na ochotnika jako szpieg dla Francji. Wspomagała francuski ruch oporu szmuglując wiadomości pisane niewidzialnym atramentem w nutach. Poczyniła też wiele wysiłków aby wesprzeć ludzi zagrożonych atakami wrogów, wysyłała prezenty świąteczne do francuskich żołnierzy i przemycała informacje zdobyte w Hiszpanii do Francji przypinając notatki do wewnętrznej strony bielizny. Została odznaczona Medalem Ruchu Oporu z Rozetą, a później otrzymała też tytuł Kawalera Legii Honorowej.

Josephine Baker

Baker wspierała ruchy praw obywatelskich i odmawiała występów przed segregowaną publicznością. Współpracowała z NAACP i jako jedyna kobieta przemawiała obok Martina Luthera Kinga Jr. podczas marszu w Waszyngtonie. Po jego śmierci otrzymała prośbę o zajęcie jego miejsca jako przywódczyni Amerykańskiego Ruchu Praw Obywatelskich, ale odmówiła mówiąc, że jej dwunastka adoptowanych dzieci jest „za młoda żeby stracić matkę”.

Josephine Baker

Baker występowała do końca życia. Zmarła w 1975 roku, cztery dni po ostatnim występie, na widowni którego siedziały takie postacie jak Mick Jagger, Shirley Bassey, księżna Grace z Monaco, Sophia Loren i Liza Minnelli.

Josephine Baker

(źródło: http://www.cmgww.com/stars/baker/about/biography.html)

Fakty i mity o burlesce

burlesque1Burleska jest wykonywana dla mężczyzn, a boyleska dla gejów.

Kto choć raz był na spektaklu burleskowym ten wie, że znakomitą większość naszej publiczności stanowią kobiety.

Nie da się ukryć pewnego pokrewieństwa burleski z drag show – jedno i drugie polega na przejaskrawianiu płciowości. Zwłaszcza neoburleska, która czerpie z wielu alternatywnych form sztuki, jest niezwykle pojemna i życzliwa wszelkiego rodzaju postaciom nienormatywnym, freakom, kuglarzom, kontorcjonistom, cyrkowcom, performerom, słowem – burleska stała się sztuką artystycznego wyrazu. Ten wyraz może być atrakcyjny dla każdego, bez względu na płeć, rasę, orientację seksualną czy przynależność partyjną.

Abstrahując od tego, można być dowolnej płci i doceniać estetykę dowolnej płci. Nie będziemy przez to mniej wiarygodni w swojej orientacji seksualnej, jaka by ona nie była. Osobiście myślę, że występuję dla osób wszystkich płci – staram się w moich występach przemycać estetykę i fabułę która jest ciekawa i atrakcyjna dla wszystkich.

Trzeba być bardzo atrakcyjnym żeby robić burleskę.

Nie trzeba. Pewnie, atrakcyjny wygląd pomaga, jak w wielu innych dziedzinach życia, ale atrakcyjność i prezencja sceniczna to dwie zupełnie różne sprawy. Można nie wpisywać się w klasyczny kanon piękna (którego istnieniu sprzeciwiam się zasadniczo) i być zwierzęciem scenicznym. Można też być pięknym jak obrazek i stać na scenie jak kołek, nie mogąc z siebie wykrzesać żadnej emocji poza przyklejonym, sztucznym uśmiechem.

Burleska to taniec erotyczny.

Tak i nie, z przewagą na nie. Taniec erotyczny jest niewielkim wycinkiem tego, co możemy nazwać burleską. Burleska może być tańcem i może być erotyczna, ale wcale nie musi. owszem, jest w niej położony akcent na ciało i na zmysłowość, ale są to moim zdaniem dużo szersze i szlachetniejsze pojęcia. Oczywiście, seks się sprzedaje, więc niektóre osoby skupiają się na tym aspekcie z powodów czysto marketingowych. A niektórzy po prostu nigdy nie wyrastają ze stanu „tylko seks w głowie”.

Neoburleska to pióra i cekiny

Każda burleska wykonywana współcześnie jest neoburleską. Można wykonywać burleskę w stylu amerykańskim, nastawioną na aspekt show, kostiumu, ruchu scenicznego – czołowym przykładem jest tu show Dity Von Teese. Jej numery mają temat, stylistykę, ale nie ma w nich fabuły – ponad „taki mam ładny kostium i tak ładnie się z niego rozbieram”. Można też wykonywać burleskę w stylu europejskim, która ma dużo większe zabarwienie kabaretowe, satyryczne. Można łączyć te style, mieszać gatunki, dodawać elementy innych form, posypać brokatem i polać szampanem. To nadal będzie neoburleska.

Burleska jest antyfeministyczna.

Jestem feministką. Wykonuję burleskę, bo mnie to kręci, daje siłę i pewność siebie. Robię to z własnej woli, posiadam pełną kontrolę nad tym jak wyglądam i co robię na scenie. Moje ciało – nieprzystające do wyżej wspomnianego „kanonu piękna” – jest moim instrumentem. Moim przesłaniem jest akceptacja siebie, odkrywanie swojej siły, swoich pasji, swoich demonów. Takie też sygnały dostaję od publiczności; ludzie podchodzą i mówią, że to super zobaczyć prawdziwe, pewne siebie kobiety, z pozytywnym nastawieniem do swoich kształtów. To daje im sygnał – ona lubi siebie, ja też mogę. Jeśli to nie jest wspierające kobiety, to sama nie wiem.

Szczerze wątpię, żeby burleską ktokolwiek zajmował się nie z własnej woli, więc jeśli ktoś próbuje wam wmówić, że burleska jest uwłaczająca performerom czy uprzedmiotawiająca, to znaczy, że sam uprzedmiotawia osoby które ogląda.