Czy burleska musi być śmieszna, czyli parę słów o „Burleskowym Święcie Wiosny”

Burleskowe Święto WiosnyBurleskowe interpretacje filmów, sztuk i baletów nie są niczym nowym. Sięgając do korzeni burleski można się wręcz dopatrzyć jej źródeł w satyrach przedrzeźniajacych sztukę wysoką. Samo słowo „burleska” pochodzi od włoskiego „burla” oznaczającego figiel, żart, kpinę. Początków burleski można się doszukać w XVIII-wiecznych groteskowych parodiach sztuki wysokiej – opery, baletu, przeznaczonych dla plebsu.

Współczesne burleskowe interpretacje znanych widowni tematów również nie są niespotykane. W Stanach Zjednoczonych są grupy zajmujące się produkcją tego typu spektakli – nowojorska trupa The Hotsy Totsy Burlesque specjalizuje się w widowiskach nawiązujących do słynnych filmów i seriali – zrobili już spektakle na motywach seriali takich jak „Doctor Who”, „Mad Men”, „Game of Thrones” czy „Buffy the Vampire Slayer”, były też show poświęcone „Harry’emu Potterowi”, „Groundhog Day”, „Star Wars”, „Hitchhiker’s Guide to the Galaxy”, „The Big Lebowski” (sic!), „Showgirls”, „Charlie’s Angels” i „Planet of the Apes”.  Z kolei duet Lily Verlaine i Jasper McCann wyprodukowali burleskową wersję „Alicji w Krainie Czarów” – „Through The Looking Glass” i „Dziadka do orzechów” – „Land of the Sweets”.

Burleskowe Święto Wiosny

Pomimo tego zadanie, którego podjęła się Betty Q było niezwykle ambitne i trudne. Po pierwsze, w Polsce tego jeszcze nie było. Po drugie, postawiła ona na burleskową interpretację „Święta Wiosny” Igora Strawińskiego. Sam balet dość kontrowersyjny (poniżej zamieszczam link do urywku z ciekawego skądinąd filmu „Coco Chanel et Igor Stravinsky” obrazującego jak wyglądała premiera tego baletu).

To, co mnie na samym wstępie zaskoczyło, to brak wspomnianego wcześniej elementu satyry. To była burleska bardzo poważna, aspirująca do miana sztuki równie wysokiej co balet i teatr. Wystawiana w teatrze, z aktorką teatralną w roli konferansjerki. Oprawa wizualna i techniczna spektaklu była na bardzo wysokim poziomie – jest on współfinansowany przez miasto i widać, że pieniądze te zostały dobrze spożytkowane. Piękne kostiumu autorstwa mojej dobrej znajomej Ruta Art robią wrażenie. Na potrzeby show została napisana muzyka i przygotowane wizualizacje. To z pewnością duży sukces tego przedstawienia – podejrzewam, że jeszcze nie było w Polsce tak skrupulatnie przygotowanego spektaklu. Skłamałabym jednak gdybym napisała, że nie mam doń żadnych uwag i jestem tylko i wyłącznie zachwycona. No nie jestem.

Burleskowe Święto Wiosny

Można oczywiście wytknąć pojedyncze problemy – widoczne zestresowanie performerki, zbyt cicha muzyka, problem z rekwizytem, problem z kostiumem. Każdy performer jednak wie, że te rzeczy się po prostu zdarzają, czasem częściej, czasem rzadziej. Może gdybym była bardziej zaangażowana w spektakl, nie byłyby dla mnie one tak widoczne. Ale spektakl nie angażował a wręcz utrudniał mnie-widzowi angażowanie się.

Burleskowe Święto Wiosny

Raz, że temat niełatwy. Impresje na temat kobiecości czasem były trafione bardziej (piękny, bardzo teatralny występ Betty Q otwierający show), czasem trochę mniej (numer z gejszą – jestem przeciwna wykorzystywaniu elementu cudzej kultury jako „przebrania”). Dwa, że tekst niełatwy. Nie wątpię w to, że Misty A włożyła w jego napisanie wiele wysiłku, ale zginął on gdy okazało się, że konferansjerka najwyraźniej nie miała okazji się z nim zapoznać i nie do końca ogarniała charakterystykę publiczności. Ponadto – nie wiem czy przychodząc na spektakl burleskowy chcę zastanawiać się nad tym, czy jakaś mała dziewczynka szyła w Chinach T-shirt który ma na sobie pan z widowni. Trzy, że owa profesjonalna realizacja też była niełatwa w odbiorze. Muzyka piękna – ale trudna i niestandardowa. Cieżko mi się jej słuchało w kontekście burleskowym – byłaby świetnym podkładem do pracy czy do posłuchania w ogóle, ale nawet dla mnie, osoby słuchającej na co dzień głównie jazzu, było zbyt chaotycznie. Charakter całego przedstawienia nie był lekki. Co ważniejsze, z założenia nie miał być lekki. Było wzniośle, poetycko, obrazkowo. Cały czas.

Mam z tego powodu trudności z nazwaniem tego spektaklem burleskowym. Moja definicja burleski zakłada ten element satyry, przymrużone oko, świadomość sztuczności całego show. Tutaj mi tego zabrakło. Bodaj jedynym momentem gdy zaśmiałam się z czegoś dziejącego na scenie był występ Coco de Chocolat, w którym z jej kostiumu meduzy wyleciały napompowane helem baloniki.

Nie twierdzę, że w burlesce nie ma miejsca na numery poetyckie, oparte wyłącznie na wrażeniu estetycznym. Ale zrobienie całego spektaklu tylko i wyłącznie z takich numerów było posunięciem bardzo ryzykownym i, moim zdaniem, nie do końca trafionym. Burleska jest przede wszystkim sztuką rozrywkową, która oczywiście przy okazji mówić widowni coś mądrego. Ale musi to mówić w sposób przystępny. Można mówić rzeczy ważne i nie robić tego tak poważnie.

Wszystkie zdjęcia: Fottoo.pl

Cirque du Burlesque

Cirque du Burlesque

Cirque du Burlesque to kolejny po Odlocie i Uczcie spektakl Betty Q & Crew będący mniej-więcej zamkniętą fabularną całością – nie sceną otwartą ale przemyślanym przedstawieniem z tematem przewodnim, wokół którego osnute są pokazywane numery.

Cirque du Burlesque

Cirque du Burlesque

Pierwsza odsłona spektaklu, przy organizacji której miałam przyjemność uczestniczyć, miała miejsce w klubie Powiększenie. Gościnnie wystąpiła wówczas iście boska Aphrodite DeVine. Kolejne pokazy odbyły się w mokotowskim Teatrze Druga Strefa, którego scena nadała przedstawieniu ten wydźwięk, który bardzo w burlesce lubię. Jest ona dla mnie głównym punktem programu, a nie przerywnikiem dla gości na imprezie czy festiwalu i zdecydowanie chętniej widziałabym ją właśnie w takich miejscach.

Cirque du Burlesque

Cirque du Burlesque

W rolę ogarniającej ten cały cyrk kierowniczki DeMonique wciela się Monika Babula, aktorka występująca m. in. w zaprzyjaźnionym kabarecie Pożar w Burdelu. Wywiązała się w tej roli śpiewająco. A w jej cyrku, jak to w cyrku, można spotkać różne osobistości. Były więc tresowane zwierzęta (Betty Q z „Leopard Girl”, gościnnie występująca Bonbon La Kritz z „Itsy-Bitsy Spider”, Coco de Chocolat z „Dog Days Are Over”, stage monkey grana przez QT), linoskoczka (przezabawna Misty A), siostry syjamskie (Coco i Bonbon), orientalna tancerka tribal belly dance (gościnnie występująca przewspaniała Parolina), żonglerka (Juicy Jane z „Gloomy Sunday” i mrożącym krew w żyłach numerem z żonglowaniem tassels), a nawet kobieta z brodą (to… trzeba zobaczyć). Podczas pierwszego pokazu w Powiększeniu Aphrodite DeVine wystąpiła najpierw jako pajac wyskakujący z pudełka, a potem jako kobieta-dynamit i był to NAPRAWDĘ wybuchowy występ.

Cirque du Burlesque

Cirque du Burlesque

Forma cyrku zbliża spektakl nieco do formy rewii, rodzaju popularnego zwłaszcza w latach 20 i 30 XX w. przedstawienia, które łączyło w sobie bardzo różne rodzaje rozrywki, od burleski, przez klasyczny śpiew i taniec, na komikach kończąc. Oprócz klasycznych numerów burleskowych (gdzie przez klasyczny numer mam na myśli taki, który posiada w sobie element striptizu), mamy tu numery wyłącznie komediowe, występ tancerki tribal, komiczną relację pomiędzy prowadzącą i stage kitten, czy raczej stage monkey (w przeuroczym wykonaniu QT) oraz piosenki i triki iluzjonistyczne wykonywane przez samą DeMonique . Moim zdaniem – z korzyścią dla wartości spektaklu. Burleska jako taka jest dość specyficzną sztuką i mimo iż mieści w sobie bardzo wiele, to może się widzowi opatrzeć. Wzbogacenie spektaklu o pokrewne formy powoduje, że czeka się w napięciu na kolejny numer, zastanawiając, kto tym razem pojawi się na scenie i co pokaże (a czego nie).

Cirque du Burlesque

Zarówno podczas występów w w Powiększeniu jak i w Teatrze Druga Strefa publiczność zdecydowanie dopisywała, dlatego mam ogromną nadzieję, że spektakl ten będzie jeszcze pokazywany, a także, że Teatr Druga Strefa ugości jeszcze niejedno burleskowe show. Warunki mają po temu świetne!

Cirque du Burlesque

Cirque du Burlesque

Wszystkie zdjęcia dzięki uprzejmości Kania Be (blog tu).

Burleskowa Scena Urodzinowa – Betty Q’s B-day!

Burleskowa Scena UrodzinowaRelacja z tej imprezy wisiała mi na sumieniu od dość dawna, ale długo zastanawiałam się od której strony ją ugryźć. Trudno pisze się relację z eventu w którym aktywnie się uczestniczyło, dlatego ta notka nie będzie klasyczną relacją. Chciałabym jednak napisać parę słów o tym, dlaczego była dla mnie tak ważna. Czytaj dalej

Nowa Uczta

Nowa Uczta

Klub Komediowy Chłodna wyprowadził się (niestety) z Chłodnej i na okres wakacji przeniósł swoją działalność do księgokawiarni Ukryte Miasto. Fakt ten został uczczony nową wersją show „Uczta”, którego pierwsza wersja została zaprezentowana na Chłodnej w zeszłym roku. Oprócz miejsca zmienił się prowadzący, oraz niektóre numery. Czy było lepiej?

Po raz drugi miałam okazję uczestniczyć w przygotowaniach show – pełniłam obowiązki osoby odpowiedzialnej za dźwięk i światło, ale również pomagałam w przygotowaniu sceny i zespołu 🙂 Jest to dla mnie bardzo pozytywne i ważne doświadczenie, bo mam okazję zaobserwować jak przygotowuje się spektakl, na co trzeba zwrócić uwagę przed występem, jak wyglądają próby i przygotowania (również od strony zszywania kostiumów w ostatniej chwili), jak ważna jest rola odpowiedniego ustawienia i manipulowania oświetleniem sceny. Niby nie jestem w tych kwestiach laikiem (od dziecka udzielałam się w kółkach teatralnych, zdawałam też – niestety bezskutecznie – do kilku szkół teatralnych), ale uświadomienie sobie, że na udany spektakl składa się masa małych rzeczy, że (prawie) każdy ruch, każde zdanie jest przemyślane i zaplanowane, czasem co do sekundy, sprawia, że nabieram niesamowitej pokory i tym większej motywacji do przyłożenia się do własnej działalności. Tak, żeby, kiedy już sama wyjdę na scenę, wyjść przygotowaną na wszystko.

„Uczta” to spektakl dużo bardziej nastawiony na aktywny udział publiczności. Właściwie tylko jeden numer nie miał w sobie elementu bezpośredniego kontaktu z publicznością, lub też zapraszania kogoś na scenę. Również pomiędzy występami burleskowymi kucharz Sitek wdawał się z publicznością w debaty i dzielił przeróżnymi przysmakami. Myślę, że to dobry kierunek, zmniejszający dystans pomiędzy widownią a osobami występującymi na scenie. Problemem z tego typu spektaklami będącymi pewną przemyślaną konstrukcją jest kojarzenie ich ze sztuką teatralną, a przez to zachowywanie się tak, jak podczas takowej sztuki. Naruszenie granicy, „czwartej ściany” jest niemal świętokradztwem – a tu jest wręcz pożądane. Żywa reakcja publiczności stanowi zachętę dla osoby występującej, oznakę, że to co dzieje się na scenie nie zostawia publiki obojętnej. Być może w przyszłości pokuszę się o notkę o tym, jak należy zachowywać się podczas burleskowego show – czy uważacie, że coś takiego jest potrzebne?

Krótki opis poszczególnych numerów:

Nowa Uczta

Betty Q zaprezentowała nowy numer – „Kalinkę”, opartą na pomyśle Kitty Van Purr. Numer jest prosty a jednocześnie bardzo efektowny. Trik polegający na zdejmowaniu z siebie kolejnych warstw ubrania nie jest nowy – ale połączenie go z koncepcją matrioszki jest zabawne i daje furtkę do innych zabawnych trików związanych z Rosją.

Nowa Uczta

„Absynt” to inspirowany orientem bardzo klasyczny duet w wykonaniu Juicy Jane i Coco de Chocolat, w którym wcielają się one w zielone wróżki tańczące z pierzastymi wachlarzami wokół osoby z widowni.

Nowa Uczta

Kolejny numer, tym razem „Czekoladki” w wykonaniu Betty Q, również wymagał pomocy osoby z widowni. Tu z kolei udział ograniczał się do trzymania tacy z pysznymi czekoladkami, którymi dzierżyciel tacy był czasem częstowany.

Nowa Uczta

„Lollipop”, drugi duet JJ i Coco to wariacja na temat ich numeru ze świątecznego show. Kompletnie rozbawiły mnie pasties zrobione z lizaków i serca z cukierków i kokardek ozdabiające majtki dziewczyn.

Nowa Uczta

Następnym numerem, znów w wykonaniu Betty Q, było „Coffee, Tea or Me?”. To numer o którym już pisałam, powtórzę więc tylko, że jest to jeden z moich ulubionych numerów ze względu na swoją przewrotność.

Nowa UcztaNowa Uczta

Z „pożyczonym” „Nasty Naughty” tym razem wystąpiła Juicy Jane. Bardzo ciekawie było oglądać ten sam numer wykonywany przez inną tancerkę. JJ tańczy go nieco inaczej niż Betty, ma nieco inny temperamenty, w jej wykonaniu numer jest bardziej zabawny niż uwodzicielski – co nie znaczy, że gorszy!

Nowa UcztaNowa UcztaNowa Uczta

Ostatnim numerem był „Cake D’Amour”, składający się z trzech części – kulinarnego performensu z udziałem dwóch osób z widowni, klasycznej tanecznej burleski ze striptizem Nowa Uczta Nowa Uczta Nowa Uczta oraz dramatycznego (i słodko-ostrego) finału.

Dodatkową atrakcją dla widowni była możliwość spróbowania czekoladek własnoręcznie robionych przez Coco de Chocolat, która, pozostając wierną swojemu pseudonimowi, postanowiła zająć się wyrobem tych słodyczy. Każda z członkiń zespołu Betty doczekała się czekoladki z dedykowanym sobie smakiem – kokosowa Coco de Chocolat, poziomkowa w białej czekoladzie Juicy Jane, czekoladowa trufla Betty i czekoladowa z chilli Misty A. I wszystkie były przepyszne!

Zdjęcia dzięki uprzejmości Fottoo.pl

Odleć z Betty Q & Crew!

Klub Komediowy Chłodna jest jedyny w swoim rodzaju. Jest to pierwszy (i jak dotąd chyba jedyny) klub komediowy w Polsce. Niemal codziennie można tam zobaczyć występy kabaretów (fantastyczny „Pożar w burdelu”!), stand-up, improwizacje, projekcje filmów, a także spektakle burleski w wykonaniu Betty Q & Crew. Ostatnie show odbyło się 27 stycznia i miałam ogromną przyjemność siedzieć na widowni w pierwszym rzędzie.

Każdy spektakl posiada swój motyw przewodni i pewną fabułę. Motywem przewodnim tego show był „odlot”. Z tej okazji dziewczyny uczestniczyły też w świetnej sesji fotograficznej w mundurkach stewardess (zdjęcia można zobaczyć np. tutaj).

Co do samego spektaklu – Betty niezmiennie zaskakuje mnie swoją pomysłowością. Było to już czwarte show na Chłodnej, na którym byłam i do tej pory powtórzył się tylko jeden numer – „Frankfurt” w wykonaniu QT. Ostatnie show było moim zdaniem najbardziej różnorodne artystycznie – oprócz typowych numerów w stylu neo-burlesque zawierało w sobie także numery wyłącznie aktorsko-taneczne, za to pozbawione elementu striptizu, co jest miłym odniesieniem do początków burleski, która wszak ma korzenie w satyrze i komedii muzycznej.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje z pewnością odważny i widowiskowy numer „Amsterdam” w wykonaniu Juicy Jane oraz „Szeherezada” z elementami tańca brzucha, w wykonaniu Betty Q. Sama swoją przygodę z tańcem zaczynałam właśnie od tego stylu, tym bardziej ciekawe było dla mnie, jak świetnie da się je połączyć w jeden efektowny numer. Do łez rozbawił mnie też „Parostatek” w wykonaniu duetu tych dziewczyn i kapitana Redy.

Znakomicie prezentowały się też najnowsze członkinie zespołu – Coco De Chocolat, QT oraz Misty A, która poradziła sobie brawurowo mimo drobnych problemów technicznych (po tym rozpoznaje się prawdziwy profesjonalizm!)

Z niecierpliwością czekam na kolejne edycje tej imprezy!

Odleć z Betty Q & CrewOdleć z Betty Q & Crew Odleć z Betty Q & Crew Odleć z Betty Q & Crew Odleć z Betty Q & Crew

Klub Komediowy Chłodna

Betty Q & Crew

Hell Foto (pięknie dziękuję za udostępnienie zdjęć!)