Strip or Tease

tumblr_lysd2vSc0J1qmho7ko1_500

Moja relacja ze striptizem w burlesce była zawsze dość prosta. Nie mam problemu z pokazywaniem swojego ciała na scenie, ale nagość jest dla mnie zawsze środkiem, ale nie celem samym w sobie. Ponieważ jednak burleska jako nurt jest w dzisiejszych czasach bardzo różnorodna, są też i różne podejścia do tej nagości i striptizu.

page_turner_02

Swego czasu Ania Redlin organizowała warszaty z burleski, które reklamowała następującymi słowami: „atmosferę burleski oprawimy rzetelną ramą taneczną. Pokażemy tease, ale nie strip. Uwiedziemy widza techniką taneczną i grą aktorską, sugestią, niedopowiedzeniem i stylem”. Pamiętam, że to wyraźne odcięcie się od elementu striptizu bardzo mnie to zastanowiło – ale zaraz, czy strip w burlesce to coś wstydliwego?

page_turner_04

Pamiętam także taki cytat z jednego wywiadu z Ditą Von Teese:

I keep reading about all of these movies coming out and quotes from people saying, 'We don’t take off our clothes – we’re classy. It’s like burlesque without the strip.' And I’m like what are you talking about? There is no burlesque without the strip. The trick is can you be classy, sophisticated, elegant and take off your clothes? That’s my goal, to show it can be elegant and beautiful and sophisticated, rather than dumbing it down and commercializing it for the masses.

Nie jest oczywiście tak, że nie można uprawiać burleski bez striptizu. QT, performerka z Betty Q & Crew, w ogóle się nie rozbiera. Tym niemniej jej występy są jak najbardziej burleskowe. Dlaczego? Bo jest w nich klimat burleski, flirt, oko do publiczności, czerwone koronkowe body wyciągane z garnka. Burleska nigdy nie była oparta na zawiłej technicznie choreografii i nazywanie zaawansowanych choreograficznie numerów oscylujących w tematyce retro (cekinów, kabaretek, tego okropnego filmu z Christiną Aguilerą, whatever) burleską jest dla mnie chwytem pod publiczkę.

page_turner_05

Kabaret. To nie jest brzydkie słowo. A dużo bardziej pojemne jeśli wyjdziemy z polskiego skojarzenia z grupą mężczyzn o wyglądzie wiecznych studentów w wyciągniętych swetrach, opowiadających nieśmieszne dowcipy w telewizji publicznej.

page_turner_08

Biegunowo mamy podejście do burleski jako pewnej artystycznej formy striptizu, ale z wyraźnym akcentem na zdejmowanie z siebie ubrań. Burleska oczywiście wyewoluowała ze striptizu i wiele performerek burleski zaczyna jako striptizerki – nawet Dita Von Teese, która zaczęła uprawiać burleskę po to żeby wyróżnić się na tle innych dziewczyn. Ostatecznie jednak nie zaliczyłabym tego, co dziś uprawia Dita jako „klasycznego” striptizu – właśnie dlatego, że ta nagość nie jest celem. Striptiz nie jest celem. W jej występach nie chodzi dla mnie o to, ŻE ona się rozbiera, tylko JAK to robi. Ale oglądając wiele numerów mam wrażenie, że striptiz jest ich częścią bo tak się przyjęło, bo burleska to po prostu taka nieco bardziej zawiła forma striptizu no i trzeba te cycki pokazać. No nie trzeba. Można.

page_turner_07

Nic mnie tak nie irytuje i nudzi jak oglądanie numerów, których jedyną treścią zdejmowanie z siebie kolejnych części garderoby, żeby nie wiem jak piękna ta garderoba była. Jeśli jedynym pomysłem na numer jest rozebranie się, to jest to formuła bardzo powtarzalna i szybko widza znuży.

2be0ccf4c43b56295207cc3c774bd64f

Wiele performerek burleski, z racji na wcześniej wspomniane różne początki, nie ma oporów przed byciem nazywanymi „strippers”. Ja osobiście mam mieszane uczucia. Stawianie znaku równości między jednym i drugim jest dla mnie spłyceniem tematu. To tak jakby nazwać taniec brzucha tańcem egzotycznym. Niby elementy zbliżone do siebie, ale jedna forma jest dużo bardziej artystyczna.

W czasach złotego okresu burleski, lat 40 i 50 burleska była striptizem, bo taki był dopuszczalny striptiz. Ale w dzisiejszych czasach, kiedy żeby zobaczyć kobiece piersi wystarczy odpalić serwis plotkarski, albo iść do klubu go go w którym zobaczymy wszystko co będziemy chcieli – burleska jest narzędziem do realizacji nostalgii. Powrotem do tych czasów – może nieco absurdalnych – kiedy cenzura naprawdę nie pozwalała pokazać więcej niż przysłowiowe pasties and a g-string.

(notka została opatrzona zdjęciami Bettie Page z edytorialu „Guide for Strip-Teasers” który ukazał się w Carnivale Magazine w roku 1953 i obrazuje różne prawa dotyczące granic striptizu w poszczególnych stanach USA)