„Noc w wielkim mieście” – Jazz Band Młynarski-Masecki

Znalezione obrazy dla zapytania noc w wielkim mieście

Nie powinno być tu tajemnicą, że moją ukochaną epoką historyczną jest dwudziestolecie międzywojenne, zwłaszcza w tym kawałku Europy. Jestem też wielką fanką wykorzystywania elementów na co dzień, dodawania sobie szczypty retro glamour do codziennego życia. Dlatego dzisiaj dla fanów retro muzycznego mam chyba najbardziej entuzjastyczną rekomendację, jaką w życiu zdarzyło mi się popełnić – Jazz Band Młynarski-Masecki.

Jazz Band Młynarski-Masecki

Fot. Kobas Laksa

Jazz Band Młynarski-Masecki to projekt muzyczny który bezpośrednio nawiązuje do tradycji jazzowych orkiestr z tego właśnie okresu. Założony przez Jana Emila Młynarskiego (Warszawskie Combo Taneczne) i Marcina Maseckiego zespół bardzo łatwo przenosi słuchacza w klimat zadymionych klubów przedwojennej Warszawy. Dołączają do nich perkusista Jerzy Rogiewicz, grający na suzafonie Piotr Wróbel, oraz saksofoniści Jarek Bothur (grający na popularnym w latach 20., a praktycznie niewykorzystywanym współcześnie saksofonie w stroju C), Tomasz Duda i Michał Fetler.

Album „Noc w wielkim mieście” to zbiór dziewięciu melodii m. in. Adama Astona i Henryka Warsa, śpiewanych z uroczym starowarszawskim akcentem przez Jana Młynarskiego. W każdym kawałku czuć ogromną miłość do muzyki tamtych czasów, pasję, a jednocześnie lekkość. W moim odczuciu płyta ta jest bardzo przystępna i łatwa w odbiorze. Muzyka jest taneczna, wzruszająca, a jednocześnie z polotem, fantazją i muzyczną brawurą.

Po koncercie zespołu w warszawskim Nowym Teatrze (który był chyba kompletnie wyprzedany) byłam po prostu zachwycona. Wszyscy członkowie zespołu mają okazję zabłysnąć w solówkach, wszyscy są też niesamowicie utalentowani. W kompozycjach jest mnóstwo smaczków, muzycznych żartów, które sprawiały, że przez większość koncertu nie mogłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu – a czasem wręcz głośnego śmiechu. Dawno też nie byłam na koncercie na którym od pierwszego utworu publiczność kołysała się na boki, przytupywała i klaskała w takt. Wielu moich znajomych mówi, że muzyka jazzowa jest mało dostępna, ale ten koncert i reakcja słuchaczy zdecydowanie była tego zaprzeczeniem.

Poza melodiami z albumu jazz band zagrał też kilka innych piosenek z tamtych czasów, takich jak „Czy pani tańczy rumbę”, „Tyle jest miast”,  „Panna Marysia telefonistka” (te dwie piosenki z gościnnym udziałem wokalistki, którą usilnie próbuję zidentyfikować), „Dziś tak mi jakoś dobrze jest” czy „Warszawo, moja Warszawo”. Każda świetnie nadawałaby się na kolejny album zespołu. Ponadto podczas koncertu miało miejsce wręczenie złotej płyty za „Noc w wielkim mieście”, a także dowiedzieliśmy się, że zespół został nagrodzony Fryderykiem za najlepszy teledysk (do piosenki „Abduł Bey”)!

Jeżeli będziecie mieli okazję zobaczyć i usłyszeć Jazz Band Młynarski-Masecki na żywo, to gorąco polecam! Dla mnie był to jeden z koncertów na których najlepiej się bawiłam!

Swing Era Festival

 

Swing Era Festival

O krakowskim festiwalu Swing Era Festival dowiedziałam się dużo, dużo za późno. Gdyby nie to, z pewnością spędziłabym tam cały tydzień – a to już wkrótce (22-28 kwietnia). Program przedstawia się naprawdę imponująco, więc jeśli tylko macie czas, idźcie a potem wszystko mi opowiedzcie!

Przede wszystkim zachwyciła mnie szeroka oferta programowa – każdy znajdzie tu coś dla siebie. W planach są nie tylko warsztaty taneczne (Lindy Hop, blues, charleston, authentic jazz, tap dance) ale także podróż retro tramwajem (!), jam session, prelekcje, koncerty jazz bandów połączone z wieczorami tanecznymi, warsztaty makijażu i stylizacji, pokaz mody i projekcje filmów z epoki lub o epoce oraz stylowe sesje zdjęciowe. W sobotę odbędzie się także wielki, stylowy bal w Hotelu Europejskim.

Swing Era Festival

Organizatorem festiwalu jest Studio Tańców Swingowych Swing & Sway, patronem honorowym jest zaś Letni Festiwal Jazzowy w Piwnicy Pod Baranami. Jest to już trzecia edycja festiwalu. Wstęp na niektóre części programu jest bezpłatny, na inne nie. Więcej informacji na oficjalnej stronie festiwalu.

Chciałabym tam być strasznie, tym bardziej przykro mi, że nie wiedziałam o festiwalu wcześniej. Pomijając fakt, że lata 30 to moja ulubiona epoka, ostatnio z myślą o numerze postanowiłam nauczyć się charlestona. Mam nadzieję, że na następną edycję wybiorę się już przygotowana i wtedy zdam pełną relację na blogu 🙂